Dość przewrotny tytuł wpisu, bo nie zobaczycie w nim listy nielubianych przeze mnie blogów. Nigdy takiej nie stworzyłam i tworzyć nie będę. Wiem bowiem sama, że powstawanie bloga to pewien proces. Każdy kiedyś zaczyna i pierwszym wpisom daleko do ideału. Lata robią swoje. Poprawiają się przepisy, jakość zdjęć, wygląd bloga. Większość blogów na które zaglądam ma już kilka lat, ale zdarza mi się odkrywać nowe perełki.
Mojemu blogowi jeszcze daleko do ideału, ale uczę się, gotuję i robię mam nadzieję coraz lepsze zdjęcia
Poniżej znajdziecie kilka wg mnie najgorszych praktyk blogowych, powodów dla których zamykam bloga i na ogół na niego nie wracam.
LAYOUT BLOGA JAK ZE SZTANCY
Jak pokazują badania większość blogów zakładana i prowadzona jest na Bloggerze, dalej w kolejności popularnością cieszy się WordPress, a w kolejności Blox.pl, Blog.pl i inne. Większość z wymienionych platform ma dowolne możliwości ustawienia koloru, czcionek, a nawet wykorzystania gotowych propozycji których znajdziecie wiele w Google (gotowe do skonfigurowania layouty). Proponuję kierowanie się zasadą, że jeśli widzieliście już bloga o podobnym wyglądzie zastanówcie się, a jeśli widzieliście ich kilka zapomnijcie o takim wyglądzie. Kojarzycie takie blogi jak te poniżej? Można się pobawić w zgadywankę „znajdź 10 różnic”.
JAKOŚĆ ZDJĘĆ
Drogie blogerki, drodzy blogerzy, musicie pamiętać że większość osób jest wzrokowcami. Czy Wam się nie zdarzyła sytuacja, że nie miałyście ochoty zjeść potrawy która wyglądała nieatrakcyjnie?
Używamy pewnych skrótów myślowych i jeśli coś wygląda jak breja, nie chcemy nawet domyślać się jak smakuje.
Zanim podniesie się larum, że nie każdy ma dobry aparat i że zdjęć też nie potrafi robić. Zdjęcia nie muszę być mistrzowskie, ale jeśli patrzycie na nie i nie macie ochoty tego zjeść to znaczy, że nie warto ich dodawać na bloga. Na powyższym przykładzie widać to doskonale 🙂
ILOŚĆ ELEMENTÓW
Osobiście jestem zwolenniczką prostych czytelnych form. Lubię blogi w jasnej kolorystyce, a to głównie dlatego, że przy białym i ciemnych literach, nie męczy nam się wzrok tak jak przy ciemnej stronie. Zwracam także uwagę na wielkość czcionki – nie mogę czegoś przeczytać = zamykam.
Dlatego duża ilość elementów, banerków, długaśne listy również nie działają na mnie zachęcająco. Osobiście nie lubię blogów gdzie jest więcej niż 2 kolumny. 3 kolumny z czego dwie są zbieraniną różności to dla mnie za dużo. Pomyślcie o menu, podstronach gdzie wrzucicie część tych elementów, czytelnicy na pewno je znajdą.
WIELKOŚĆ ZDJĘĆ
Widziałam tu błędy i w przypadku zbyt małych zdjęć i zbyt dużych. Duże zdjęcia czasem potrafią „wyjść” poza obszar tekstu i przysłonić inne elementy na blogu. Nie wygląda to estetycznie. Ale zbyt małe też nie wyglądają dobrze. Pamiętajcie, że to zdjęcia przyciągają uwagę, powiększcie je tak aby czytelnik zatrzymał się na chwilę i został na dłużej.
NAZWY
To moje ulubione zagadnienie. Sama po wielokroć zastanawiałam się jak nazwać własnego bloga, a jak nazwa już powstawała przyszło myślenie o tym czy pisać ją razem czy osobno.
Na blogach kulinarnych zauważyłam pewne dziwne dla mnie zjawisko, a mianowicie nadawanie nazwy bloga. Jest ok jeśli koresponduje ona z adresem bloga, który wpisujecie w przeglądarce, ale to nie jest takie oczywiste. Dlaczego? Nie wiem!
Ja podchodzę do tego tak – to co macie w adresie www powinno być jednocześnie nazwą bloga. Przecież Onet nie nazywa się Interia a Interia nie jest nazywana Onetem. Poza tym jak ten biedny czytelnik, który już trafi do Was na bloga ma zapamiętać adres, bloga itp?
KOMENTARZE
To mój osobisty zarzut, większość osób na pewno się z nim nie zgodzi. Obecność komentarzy pod postami jest dla każdego z nas blogerów niezwykle istotna. Ale jak tu je dodawać, skoro każdy z odwiedzanych nas bogów korzysta z innego systemu komentarzy? Musimy się przelogowywać, wpisywać dane… Dla mnie największą zmorą jest brak prostej zobaczenia odpowiedzi na moje komentarze zostawione na innych blogach. To chyba dlatego postawiłam na Disqusa i chwalą go sobie. Niestety w przypadku Bloggera muszę pamiętać co i kiedy komentowałam i wracać – na ogół o tym zapominam. Dlatego teraz często omijam inne systemy komentarzy i poprostu nie piszę nic, a szkoda.
WASZE UWAGI?
Jestem pewna, że nie wyczerpałam tematu i wpiszecie w komentarzach takie rzeczy jak dodawanie muzyki na blogu, czy atakujące Was okna z prośbą o polubienie strony na Fejsie. Czekam na Wasze opinie.
UWAGA: Wszystkie zdjęcia które posłużyły mi do stworzenia kolaży zostały znalezione na kilkudziesięciu blogach. Jeśli znajdziecie tam swoje i nie chcecie aby znajdowało się na moim blogu napiszcie a usunę 🙂
26 comments
Super podsumowanie zgadzam się w 100%. Wg mnie najgorsze są okropne zdjęcia które zniechęcajà do jedzenia.
Widzę że masz podobne odczucia jak ja 🙂 Moje zdjęcia też nie należą do ideału ale warto się szkolić, próbować i robić je coraz lepsze
Co do zdjęć fakt niektóre odrzucając ale jak widzę tez takie idealne zdjęcia jakoś mi to przeszkadza bo ,niektóre zdjęcia są bardzo wystylizowane i brakuje mi w nich trochę prostoty .Wiem ludzie jedzą oczami ale już parę razy ujmę tak przeliczyłam się wyglądem i smakiem potrawy chodź na blogu wyglądała przepysznie to rzeczywistość zweryfikowała ta potrawę.Widziałam kiedyś od,,kuchni ”jak robią te zdjęcia i trochę mnie to przeraziło to skakanie nad potrawa a to z prawej a to z lewej a to złe światło ,nie wiem jakoś to do Mnie nie przemawia .
Mi jakoś przeszkadza ot takie reklamowanie(sklepów,stron internetowych,produktów) wiem, wiem niektórzy na tym zarabiają ale nie kiedy jest to wnet nachalne .Poruszyłaś temat wielkości zdjęć i bardzo dobrze ostatnio przeglądają jakiś blog zauważyłam ogromne zdjęcie lecz napis pod nim był tak malutki,że psuło to efekt brakowało mi wyważenia tego.
Ewa ja już się nauczyłam żeby robić potrawy z „wypróbowanych blogów”. To trochę jest tak że każdy z nas ma inny gust kulinarny. Niektórzy lubią bardzo pikantne, inni z kolei dość mdłe smaki. Raz zaryzykuje ale więcej nie wrócę.
Zgodzę się także że przestylizowanie zdjęć to nie do końca ta droga, ale z drugiej strony osoby które zaczynają się bawić w fotografię kulinarną wiedzą że niezwykle przyjemne jest zrobienie ładnego zdjęcia z czegoś co jest pyszne ale na talerzu nie wygląda.
Mi wielokrotnie zdarzało się ugotować coś, zrobić zdjęcia i zrezygnować z publikacji na blogu. Dlaczego? Bo było jedynie średnie, a ja chce prezentować naprawdę smaczne (oczywiście wg mnie) potrawy 🙂
Mam dokładnie tak samo! Robię mnóstwo dań, a na blog trafia mały procent 🙂 Bo albo danie średnie (a jak blog się nazywa „Moja Delicja”, to dania muszą tak smakować:)), albo sesja zdjęciowa wyszła kiepsko… Cieszę się, że nie jestem w tym sama, bo już myślałam, że coś ze mną nie tak 🙂 Mam tylko czasem problem z takimi daniami, które mnie nie powalają smakiem, ale znajomi koniecznie proszą o przepis ze względu na swoje diety. I wtedy nie wiem, czy zamieścić czy nie…
Mam bowiem duże grono znajomych, które nie spożywa glutenu i nabiału, i często mnie proszą o przepisy właśnie takie. Ostatnio właśnie proszono mnie o przepis na Mleko ryżowe i na Mleko ryżowe kakaowe. Jako, że jestem typowym „mlekowcem” nie przypadło mi do gustu te drugie i miałam spory dylemat czy zamieścić ten wpis czy nie. W końcu zamieściłam, bo jeśli są ludzie, którzy nie mogą pić prawdziwego mleka, to może w takich napojach gustują? Ale już sama nie wiem… Tak czy siak dopisałam tam info, że mnie na kolana smakiem nie rzuciło 🙂 A Ty masz takie dylematy?
Tak miewam bo jak wiadomo każdy z nas ma inny gust kulinarny. W przypadku mleka o którym piszesz sytuacja wygląda nieco inaczej – szukają go ludzie na ogół nie ze względów smakowych a zdrowotnych. W przypadku potraw np obiadowych zdarzało mi się zrobić kilkukrotnie danie z przepisu z innego bloga lub książki, które było mało smaczne. Wtedy rezygnuję z dodawania na bloga.
Ponadto najwierniejszym czytelnikiem mojego bloga jestem ja sama. Często wracam do swoich wcześniejszych przepisów bo wiem że wtedy smakowały i chcę je ponownie powtórzyć 🙂
Ja właśnie z tego powodu stworzyłam bloga 🙂 żeby mieć w jednym miejscu przepisy, które zasmakowały nam tak bardzo, i które warte są ponownego zagoszczenia na naszym stole.:)
Ja dopiero zaczęłam swoją przgodę z blogiem się się uczę. Chciałabym już robić super foty ale ciągle coś nie wychodzi. Ale sama widzę że to ważne, bo jak oglądam inne blogi zwracam na to uwagę.
dla mnie istotne jest to także czy blog jest na Facebooku. Bo nie zapamiętuje tych wsztystkich nazw a łatwiej dodać sobie coś na FB i to śledzić. Nie lubię też takich wtyczek do Facebooka w których można tylko kliknąć polubienie bez zobaczenia co bloger tam pisze i jak często to robi. Wtedy nigdy nie daję polubienia choć czasem blog na to zasluguje.
Zgadzam się z Tobą FB jest niezwykle istotny, ja ostatnio doceniam także Instagram, choć ten nie generuje bezpośrednio przejść na bloga, a szkoda. Sama wielokrotnie zastanawiałam się jaka wtyczka do Fejsa będzie najlepsza i od jakiegoś czasu myślę nad jej wymianą na taką która pokaże liczbę fanów. Bo to też przyciąga 🙂
Rzeczywiście, słuszne są Twoje wszystkie uwagi, właściwie ze wszystkimi się zgadzam. Nie da się wszystkiego zrobić idealnie, czasami ma się jakieś priorytety i trzeba zgodzić się na jakieś kompromisy, ale myślę, że widać od razu, czy ktoś przykłada wagę do wyglądu, czy jest mu to obojętne. Najbardziej nie lubię okropnych zdjęć i jestem pewna, że jakość aparatu ma na to niewielki wpływ. A już zupełnie nie ma wpływu na to, co fotografujemy 🙂
A, i jeszcze jedno, nie cierpię jak ludzie piszą, że dodają wiórek kokosowych, zamiast wiórków 🙂
zgadzam się że aparat ma najmniejsze znaczenie w tym wszystkim. Miałam kiedyś okazję poznać zawodowego fotografa zajmującego się street photo, wygrywającego najważniejsze światowe nagrody. Zrobił on fantastyczny projekt w Londyńskim metrze telefonem komórkowym, a zdjęcia pokazywane były w niejednej galerii. Można? Trzeba tylko chcieć 🙂
Oj zdjęcia zmorą wielu blogów. Jednak wprawa, wyczucie i zmysł estetyczny przychodzą stopniowo z każdą kolejną fotką. No, ale jak sami patrzymy i widzimy, że coś jest nie tak to słuchajmy intuicji. PS z tego samego powodu co Ty postawiłam na Disqusa. Pozdrawiam 🙂
Ja się przestraszyłam, że te zdjęcie pieczarek to z mojego postu o gotowaniu podrobów ha ha ha ;). Sama na własnej skórze przekonałam się jak trudno jest gotować i robić zdjęcia. Blogerką kulinarną raczej nie zostanę, jeden post mi wystarczył. Odnośnie systemu komentarzy to się zgodzę ja uwielbiam disqus i nie wiem czemu niektórzy się opierają temu systemowi.
ja się cieszę że blogerki zaczynają chcieć się uczyć i robić lepsze zdjęcia. sama zainwestowałam w dodatkowy kurs, sprzęt, dodatki. ale jak patrzę na swoje postępy (choć do ideau jeszcze daleka droga) to zdecydowanie warto 🙂
ufff jak to dobrze że nie wybrałam Twojego zdjęcia 😉
Te zdjęcia potraw są okropne! I nie mam tutaj na myśli jakości zdjęć, ale wygląd prezentowanych dań ;P Wiadomo, że biorąc przepis z Internetu nie spodziewam się, że moje danie będzie wyglądało tak, jak to z obrazka, ale jednak to właśnie zdjęcie najbardziej zachęca mnie do przetestowania przepisu 😉 Rozumiem, że blogerzy kulinarni mają zadanie nieco utrudnione. Ja np. nie umiem robić wspaniałych zdjęć (mimo że mam bardzo dobry aparat), dlatego też zaangażowałam w pracę nad blogiem znajomego, który jest pasjonatem fotografii i za niewielką opłatą udostępnia mi zdjęcia lub wręcz robi je na moje zlecenie, aby były związane z planowanym tematem. Oczywiście kulinarni nie mogą sobie na to pozwolić, zresztą w sumie nie widzę powodu, zdjęcia wyglądałyby ładniej, gdyby po prostu nie przedstawiały brudnego talerza, przypałowej miski i babcinej ceraty 🙂 Ja jestem zwolenniczką minimalistycznych blogów, takie są najbardziej czytelne. Zgodzę się co do disqusa. Ja zainstalowałam go w miesiąc po założeniu bloga, kiedy nie miałam na nim zbyt wielu komentarzy, dlatego ta zmiana nie była dla mnie bolesna. Bardzo doceniam tę formę komentowania szczególnie dlatego, że każdy użytkownik ma swój własny profil – jeśli chcę, mogę odwiedzić jego stronę i śledzić inne komentarze, dzięki czemu codziennie trafiam na wyjątkowe blogi 😉
Ja zmieniałam na disqus dopiero jakiś czas temu, ale nie było problemu z przeniesieniem wszystkich komentarzy z wordpress na disqus. Teraz trochę podświadomie komentuję głównie na blogach gdzie jest ten system komentarzy, bo przynajmniej wiem że ktoś mi odpowiedział, pociągnął dyskusję czy polubił mój komentarz. Jeśli jeszcze ktoś się waha zdecydowanie polecam 🙂
Nie na darmo są specjaliści od fotografowania jedzenia, aczkolwiek nie zgadzam się z Tobą do końca coś co wygląda jak breja nie zawsze smakuje jak breja 😉
Rene zgadzam się z Tobą i doskonale wiem że to tylko skrót myślowy. Ale tak działa nasza podświadomość że z podejrzeniem podchodzimy do tego co nie wygląda dobrze, a chętnie próbujemy pięknych rzeczy 🙂
Rzeczywiście, te papki to breja! To już moje amatorskie fotki obiadków na Instagramie wyglądają lepiej. Jedna czytelniczka napisała mi, że jak je ogląda, to ma ochotę je schrupać. Nawet nie wiedziałam, że robię niezłe amatorskie zdjęcia 😀 Niestety sama nie poświęcam czasu na stworzenie ładnego otoczenia posiłku, tylko fotografuję sam talerz na ławie… Ale co tam! Nie prowadzę bloga kulinarnego, to zostanie mi wybaczone 😀
Blokotek zastanów się bo to pierwszy krok do bloga kulinarnego, a skoro się rozwijasz to może i sekcja kulinarna z czasem się pojawi 😀
Może kiedyś… Tylko, że mnie jakoś nie fascynuje opisywanie czynności wykonywanych podczas gotowania. Lubię cyknąć fotę i zjeść. Ale jak to się mówi: ” Nigdy nie mów nigdy”.
Masz faktycznie dużo racji! Jemy oczami, więc jeśli natrafię na jakieś nieapetyczne to uciekam z tamtąd. Prawdą jest też, że człowiek się uczy, wiem sama po sobie jak porównuję moje zdjęcia i te sprzed 4 lat…Ładne zdjęcie to również mnóstwo poświęconego czasu…Dlatego blogi z byle jakimi zdjęciami nie traktuję na serio tak samo jak te, które reklamują produkty za kilogram mąki. Co sądzisz o reklamie na blogach i traktowaniu blogerów ale również o blogerach, którzy współpracują za bezcen na zasadzie barteru. Czyż nie lepiej cenić swoją pracę?
Małgorzata, chyba muszę napisać w najbliższym czasie wpis o współpracy reklamowej na blogach kulinarnych. Tak się składa że zajmuję się tym zawodowo, wę przemyśleń mam całą masę. Powiem w skrócie: uważam że każdy podejmuje decyzję samodzielnie. Nie jestem przeciwniczką barteru, ale jeśli on faktycznie ma znamiona barteru tzn równoważy zaangażowanie obu stron. Wartość wpisu sponsorowanego na blogu określają jego zasięgi, zaangażowanie, grupa docelowa. Zatem jeśli standardowo wyceniamy tworzenie przepisu kulinarnego przykładowo na 500 zł, to wartość barteru powinna oscylować w tych granicach, a nie być paczką galaretki za 5 zł. Dzięki za komentarz, mam teraz mobilizację aby rozwinąć te wątek.
No to czekam na wpis, ale już mogę dodać. Myślę dokładnie tak jak TY.
Od niedawna prowadzę bloga kulinarnego i to właśnie fotografia jest tym, nad czym będę musiała najbardziej pracować. Zaczynając bloga wyobrażałam sobie, że ugotuję, cyknę fotki i wrzucę na bloga. Nie jest to jednak takie proste. Często gotuję naprawdę świetne danie, super wyglądające i po prostu nie ogarniam zrobienia fotek. Żal mi wtedy, ale nie umiem jakoś zrezygnować z celebracji posiłku z bliskimi na rzecz dobrych zdjęć. Coś jest w tych żartach o gotowaniu „na bloga” i wersji „dla męża” 😉
Niestety ale nauka fotografii kulinarnej to najbardziej czasochłonny element nauki, no i kosztochłonny, bo te wszystkie tła, talerzyki, miseczki pierdółki. Oj mam tego już całą kuchnie i pół pokoju i cały czas mi mało 🙂