Restauracja Aioli Catine zaliczyła moje odwiedziny nie po raz pierwszy. Miałam okazję być tam kiedyś podczas wieczornego spotkania, w porze obiadowej czy na śniadanie. To daje mi niezły ogląd zarówno samego miejsca, jego klimatu, ale przede wszystkim menu i jakości serwowanych tu potraw. Czy jest to smacznie? Przeczytajcie dalej.
LOKALIZACJA RESTAURACJA AIOLI CANTINE
Samo sentrum to chyba najlepsze określenie. Restauracja mieści się przy ul. Świętokrzyskiej w dobrym komunikacyjnie miejscu. Po remoncie ul. Świętokrzyskiej i jej ponownym otwarciu to miejsce jeszcze bardziej przyciąga Warszawiaków. Fantastyczne ścieżki rowerowe po obu stronach jezdni, ławeczki, donice z kwiatami. Restauracja zajmuje dość spory lokal wewnątrz, a w cieplejszym okresie ma także duży zewnętrzny ogródek. Jeśli zamierzacie się tam wybrać w weekend w porze obiadowej lub wieczornej rezerwujcie stolik, tam są zawsze tłumy. A zapomniałabym – na śniadanie nieraz ustawia się kolejka 😉
WYSTRÓJ
Cegła, drewno, pułki z produktami i winem, odkryte przewody na suficie, beczki po piwie i duży bar z mnóstwem alkoholu. Klimat wnętrza jest dość surowy i niepowtarzalny. Olbrzymią zaletą tego miejsca jest odkryta kuchnia. Podczas ostatniej naszej wizyty mieliśmy okazję siedzieć w jej pobliżu i obserwować pracę kucharzy. Jest tam gwarno, głośno, energetycznie. Ale to własnie klimat tego miejsca, miejsca do którego przychodzi mnóstwo osób głównie w wieku 25-35 lat, żyjących szybko i często rozrywkowo. To także miejsce często wybierane przez imprezowiczów na tzw bifor przed imprezą w klubie 🙂
KUCHNIA
Krótka nieskomplikowana karta to wyznacznik tego lokalu. W menu królują burgery, pizza, steki, sałatki i kilka przystawek. Podczas mojej ostatniej wizyty skusiliśmy się na kalmary na przystawkę, było ich naprawdę dużo i okazały się być przepyszne i miękkie. Dostaliśmy do nich dwa sosy, oba z dodatkiem czosnku ale o nieco innym smaku. Na dania główne obydwoje z J. wybraliśmy steki – ja z dodatkiem krewetek, J. z sadzonym jajem siekany stek z jalapenio. Do olbrzymiej wręcz porcji mięsa dostaliśmy po doniczce z frytkami i słoiczki z sałatką 🙂 Wszystko było przepyszne, stek odpowiednio wysmażony, zgodnie z naszym życzeniem. Do większości dań dostaniecie tu sos aioli, za którym ja osobiście przepadam. Stek to danie dla tych, którzy idą do Aioli bardzo głodni.
To ie znaczy, że inne dania są mniejsze. Podczas moich poprzednich wizyt miałam okazję jeść zarówno pizzę jak i burgera – oba dania wspominam bardzo dobrze. Polecam tę restaurację także w porze śniadaniowej – oferują ciekawe i pyszne zestawy.
Będąc tu musicie koniecznie spróbować obecnych w karcie lemoniad, polecam szczególnie bazyliową 🙂
OBSŁUGA
W restauracji pracuje dużo osób a przez otwarty plan wszyscy są widoczni. Do stolika często podchodzi inny kelner np żeby przynieść nasze dania lub coś zabrać. Wszyscy są uśmiechnięci i pełni energii, kelnerów poznacie tu po koszulach w kratę 🙂
MOJA OPINIA
Na początku napisałam Wam, że to nie pierwszy mój raz w tym miejscu, ale też i nie ostatni. Na pewno zaglądać tam będę stale.
5 comments
Byłam tam tylko raz – na śniadaniu (kolejka – z nami włącznie;) – ustawiała się zanim jeszcze zdążyli dobrze otworzyć). Było pysznie, sprawnie i bardzo estetycznie jeśli chodzi o samo podanie/prezentację potraw. Czas jednak się wybrać na porządny kawał mięcha;)
Ja kiedyś trafiłam na śniadanie bez kolejki, ale kolejnym razem niestety zrezygnowałam widząc tłumy. Bo faktycznie śniadania mają bardzo smaczne i urozmaicone.
niestety moim zdaniem to już nie to samo Aioli co kilka lat temu, kiedy było ewenementem i jaskółką dobrej zmiany w warszawskiej gastronomii 🙁
Teraz dałabym im 3/5 maksymalnie, zawsze strasznie długo się czeka, obsługa zblazowana i powolna. Wolę „siostrzany” lokal na Szkolnej, czyli Banję – to nie taka masówka.
Karo musiałaś źle trafić. My przy pełnej restauracji nie czekaliśmy specjalnie długo, a przystawkę dostaliśmy naprawdę szybko. Interesowało się nami aż dwóch kelnerów, a pozostali wręcz biegali aby wszystko zrobić na czas. Widziałam to szczególnie przy odbiorze potraw bo siedzieliśmy dosłownie obok kuchni. Mnie cieszy że trafiliśmy na tak dobry dzień.
Niestety zdarzyło mi się to więcej niż raz, więc zdecydowanie już tam nie wrócę – tyle jest lepszych knajpek dookoła 😉