Trafiliśmy tam trochę przez przypadek a trochę przez poszukiwanie nowego miejsca, które otworzyło się w Warszawie. Na Burakowskiej odwiedzaliśmy już Sushi i otoczenie tego miejsca, parking pod budynkiem i odcięcie od zgiełku bardzo nam odpowiada. Do tego szybkie przejrzenie menu, mnóstwo owoców morza i nie trzeba było mnie namawiać. Już wiem, że to była moja pierwsza wizyta i na pewno nie ostatnia.
WYSTRÓJ
Surowe nieduże wnętrze restauracji, ściany w kafelkach, drewniane stoły i proste krzesła. Ten rzemieślniczy charakter ma swój urok. Tym bardziej, że pierwsza rzecz na którą zwraca się uwagę to pyszne szynki wiszące na hakach. Czysto i przyjemnie, a do tego plus za otwartą kuchnię, którą lubię i mogę wpatrywać się w kucharzy godzinami.
OBSŁUGA
Już od progu przywitał nas… chyba właściciel – Hiszpan. Niewysoki przemiły i uśmiechnięty człowiek, który z niesamowitą energią i pasją opowiadał o jedzeniu i winie. Poczuliśmy się od razu miło przywitani i z tą większą chęcią usiedliśmy przy wskazanym stole. Nieco później naszą obsługę przejęła już drobniutka kelnerka, miła ale niezauważalna. Pan Hiszpan skradł jej wieczór.
KUCHNIA
Zanim opiszę Wam w większych szczegółach dania których próbowaliśmy, całość mogę podsumować jednym słowem: genialne. Dawno nie jadłam tak przepysznych owoców morza, tak delikatnych i miękkich kalmarów, pysznej sałatki z ośmiornicą. Mogę mieć tylko jeden zarzut – porcje są małe i po zjedzeniu ich chce się jeszcze! Nakładajcie na talerze więcej a będę Was wychwalała 2 razy bardziej 😉
Karta nie jest długa, a do tego na tablicy wypisano dania dnia z których mogliśmy wybrać to co znajdzie się na naszym stole. Wszystko kusiło a Pan szczegółowo opowiedział nam jak są przygotowywane poszczególne dania, polecił kilka specjałów. I zdecydowaliśmy. Na pierwszy ogień J. wybrał zupę kastylijską – jedyną zupę w menu ale jest tak pyszna, że nie musi być innej. Pomidorowa, lekko pikantna, pełna smaków, owoców morza i bodajże choriso. Próbowałam, smakowała genialnie. Ja zdecydowałam się natomiast na duszone kalmary, w całości. Już dawno nie jadłam tak dobrych owoców morza, sama robię niezłe, ale po zjedzeniu tych wiem, że muszę jeszcze dopracować swój przepis. Kalmary były zwieńczone płatkami soli, chyba wędzonej soli. Kompozycja idealna.
Przeszliśmy do dań głównych. Ja zdecydowałam się na sałatkę z ośmiornicą a J.wybrał duszoną jagnięcinę i zjadł ostatnią dostępna porcję tego dania 🙂 Pamiętam słowa Pana, który na nasze pytanie czy ośmiornica jest miękka szczerze odpowiedział że „starają się”. Plus za szczerość, ośmiornica była idealna, jak i cała sałatka. I znowu – czemu jej było tak mało 🙂 Jagnięcinę także zjedliśmy z olbrzymim apetytem, była miękka, sos był pyszny i aromatyczny.
Na koniec postawiliśmy na klasyczny hiszpański deser czyli churros. Pyszne 🙂
MOJA OPINIA
Zwiększcie porcje, macie tak dobre jedzenie 🙂
Chętnie wrócę tam po raz kolejny. W restauracji ceny przystawek oscylują w granicach 20-30 zł, a ceny dań głównych już ponad 40 zł, ale macie też kilka propozycji dla dwojga. Za wyższa ceną idzie jednak bardzo dobra jakość, mam nadzieję że tak jest zawsze.
INFORMACJE PRAKTYCZNE:
LA IBERICA
Warszawa
codziennie: 12:oo – 22:oo
Strona www: fanpage na Facebooku
![recipe image](https://nietylkopasta.pl/wp-content/uploads/2018/02/laiberica-8.jpg)
![1star](https://nietylkopasta.pl/wp-content/plugins/all-in-one-schemaorg-rich-snippets/images/1star.png)
![1star](https://nietylkopasta.pl/wp-content/plugins/all-in-one-schemaorg-rich-snippets/images/1star.png)
![1star](https://nietylkopasta.pl/wp-content/plugins/all-in-one-schemaorg-rich-snippets/images/1star.png)
![1star](https://nietylkopasta.pl/wp-content/plugins/all-in-one-schemaorg-rich-snippets/images/1star.png)
![gray](https://nietylkopasta.pl/wp-content/plugins/all-in-one-schemaorg-rich-snippets/images/gray.png)