Restauracja Si w Warszawie to nowe miejsce na restauracyjnej mapie stolicy. Nawet bardzo nowe bo trafiliśmy tak w ostatnią niedzielę dosłownie kilka dni po otwarciu. Nie przywitały nas tłumy, ale gównie dlatego że restauracja jest naprawdę bardzo duża, dysponuje ok 25 stolikami (na oko 🙂 ) w środku i miejscem z leżakami na zewnątrz restauracji. Czy spodobało nam się to miejsce, czy było smacznie? Przeczytajcie cały post a rozwieję wasze wątpliwości.
LOKALIZACJA
Restauracja mieści się w Warszawie przy ul. Marszałkowskiej 115. Ten numer znajdziecie w pobliżu Placu Bankowego, w tym samym budynku w którym mieści się Teatr i Club Capitol. Wbrew pozorom to miejsce nieco na uboczu bo od głównego chodnika przy Marszałkowskiej dzieli je spory pas zieleni.
WYSTRÓJ
Nowa restauracja, nowy i naprawdę ciekawy wystrój. Widać tu rękę dobrego projektanta! Bardzo fajne zestawienie pięknego drewna z którego zbudowany jest bar (drewno z odzysku albo na takie wygląda), fantastyczne malunki na ścianach i wręcz cudowny sufit (to do niego zapałałam największą miłością). Bardzo duża przestrzeń restauracyjna mieści duży bar i otwartą kuchnię. W restauracji postawiono na dużą ilość zieleni – naturalnej zieleni. Dzięki temu że restauracja ma duże fantastyczne okna będą miały tu dobre warunki do tego by rosnąć 🙂
Tylko do jednego nie jestem przekonana – do brzydkiego (wg mnie) neona w kolorach włoskiej flagi. Ale tu zdania mieliśmy podzielone, więc już wiem że dla jednych neon będzie elementem ciekawym dla innych psującym efekt wnętrza. Za to Wasze logo na ścianie za barem jest super!
W restauracji znajdziecie różnej wielkości stoły. Przykryto je białymi papierowymi obrusami, a właściwie bieżnikami. Początkowo zastanawialiśmy się dlaczego na stole są kredki – tak waśnie kredki. Brak dzieci zaburzył naszą kreatywność i dopiero pod koniec doszliśmy do wniosku, że obrusy papierowe mogą zastąpić kartkę dla Waszych pociech 🙂
KUCHNIA
Restauracja Si w Warszawie podaje kuchnię włoską, jedną z naszych ulubionych. Dlatego wybierając dania z karty zaczęliśmy od foccaci. Ta w karcie opisana była jako focaccia z rozmarynem podana z trzema oliwami. Kiedy pojawiła się na naszym stole nieśmiało zapytałam kelnera o oliwę – było widać jego zdziwienie pytaniem. Mimo to przyniósł nam dwa talerzyki z wgłębieniami na oliwę i wskazał oliwę stojącą na stole. Ale ja chciałam aż trzy…. no cóż może następnym razem dostanę.
Przyszła pora na dania główne. Skuszeni wizją makaronu wyrabianego na miejscu wybraliśmy dwa dania z tej kategorii. Ja zdecydowałam się na parpadelle z wątróbką, buraczkami, orzechami i rukolą. Dostałam danie gdzie więcej było dodatków niż makaronu, co jest i plusem i minusem. Tradycyjnie we Włoszech na talerzu króluje makaron a dodatki robią tylko smak. Tu grały pierwsze skrzypce i przyznam, że lekko przyćmiły pyszny makaron. Danie było poprawne choć lekko zemdliło. Buraczki były gotowane i żałowałam że kucharz nie upiekł ich wcześniej w piekarniku, były by słodsze i smaczniejsze. Zbyt duża ilość orzechów nadała gorycz daniu. Brakowało mi też elementu przełamującego smak. Przez ilość dodatków porcja okazała się być dla mnie dużo za duża 🙂
J. tym razem postawił na gocchi z ragou z dzika. To był strzał w dziesiątkę – naprawdę pyszne danie, nie przedobrzone. Bardzo nam smakowało!
Nie mogę nie wspomnieć o lemoniadzie, obydwoje skusiliśmy się na lemoniadę rabarbarową, była pyszna i orzeźwiająca.
Część Restauracji Si z Warszawie stanowi niewielki sklepik w którym możecie kupić ich wyroby makaronowe. Wyglądają fantastycznie i tylko to że właśnie planuję urlop powstrzymało mnie od zakupu makaronu do domu. Następnym razem!
OBSŁUGA
Nasz kelner absolutnie bez zarzutu jeżeli chodzi o jakość obsługi. Brak oliwy do focacci zrzucę na karb pierwszych dni działania restauracji i przestaję się o to czepiać. Kelner był zawsze kiedy go potrzebowaliśmy i uważnie przyglądał się czy nie potrzebujemy czegoś jeszcze. W restauracji panowała jednak bardzo zauważalna gorączka przygotować i dopinania wszystkiego na ostatni guzik. Barmanom kazano kilka razy przecierać blat choć naprawdę był czysty, Pan właściciel/manager pochodził i prosił o wyłapywanie błędów w menu. Kawałek dalej początkujący jak dla mnie fotograf próbował uchwycić potrawy na zdjęciach, choć wg mnie zapomniał że ma statyw i ku mojemu dziwieniu w piękny i widny dzień założył (o zgrozo!) lampę na aparat! Widać że startują i w sumie miało to swój urok 🙂
MOJA OPINIA
Restauracja Si w Warszawie to miejsce z pewnością będzie się zmieniać dla swoich klientów i już za chwilę będzie bardzo ciekawym punktem na restauracyjnej mapie stolicy. Wrócimy tam za jakiś czas aby spróbować innych dań i pizzy!
3 comments
byłem i polecam wszystkim – pyszne jedzenie, szybka i miła obsługa. Super.
Co do restauracji Si w Warszawie – nie dali rachunku fiskalnego, płaciliśmy gotówką, więc przychód poszedł zapewne „pod stołem”
Dawno tam nie byłam. Ale jeśli ta sytuacja wam nie odpowiadała, zawsze można było poprosić o paragon.