Pewnego sierpniowego poniedziałku miałam okazję wybrać się na Saską Kępę otoczoną piękną zielenią i przyjemnymi uliczkami na spacerowe popołudnie. Kolację postanowiliśmy zjeść właśnie tu w The One.
LOKALIZACJA – RESTAURACJA THE ONE
Chyba nie ma lepszej lokalizacji na Saskiej Kępie. Ulica Francuska to samo centrum tej okolicy, pełne kawiarni, restauracji i atrakcji dla spacerujących. Restauracja fantastycznie wykorzystała budynki i ogród, tworząc wiele zacisznych zakątków. Dzięki temu każdy znajdzie coś dla siebie – piękne wnętrza w środku budynku, stoły na zewnątrz od ulicy aby obserwować toczące się tam życie, lub zaciszne stoliki w głębi ogrodu.
WYSTRÓJ
Przyznam, że pierwsze kilka minut krążyliśmy po restauracji nie mogąc się zdecydować gdzie usiądziemy, bo każdy z zakątków był bardzo klimatyczny. W restauracji znajdziecie i małe dwuosobowe stoliki i bardzo duże stoły idealne na spotkania ze znajomymi czy imprezy rodzinne. Osoby z dziećmi mogą liczyć na plac zabaw czy zabawki dla maluchów. Jeśli chcecie wpaść tylko na drinka lub kieliszek wina to najlepszym wyborem zapewne okaże się fantastyczny bar w ogrodzie. Po obejściu całości zdecydowaliśmy się na stolik w ogrodzie, było bowiem przyjemnie ciepło. Obejrzyjcie jednak zdjęcia które zrobiłam we wnętrzach, wystrój jest fantastyczny a naturalna cegła bardzo dodaje uroku.
Zadbano tu także o dodatki – na stołach stoją świeczniki wypełnione naturalnymi fasolami lub soczewicą, na oparciach wiszą koce na chłodniejsze dni, jest mnóstwo zieleni i miejsce do zaparkowania rowerów. Całość została dobrze przemyślana.
KUCHNIA
Karta menu jest dość krótka, ale zapewniam że każdy znajdzie coś dla siebie. Dla mnie krótka karta gwarantuje świeżość zamawianych potraw, naprawdę nie muszę mieć 100 pozycji do wyboru. Na naszą kolację wybraliśmy zupy oraz dania główne. J. zamienił swoje danie główne na tatara z sekcji przystawek, taka ilość mięsa w zupełności wystarczy na główny posiłek.
W pierwszej chwili pomyślałam o wybraniu tapas – hummus i ser kozi bardzo mnie przyciągały. Wypatrzyłam jednak w menu chłodnik sezonowy (zmieniany co jakiś czas), zapytałam i okazało się że tym razem jest to chłodnik z młodych buraczków. Zaryzykowałam i zupa okazała się być przepyszna. J. też postawił na zupę, wybrał Bouillabaisse z rakami / Mule / Halibut / Czosnek / Pomidory / Warzywa / Bagietka. Zupa była fantastyczna, muszę koniecznie znaleźć na nią przepis i pokazać ją Wam na blogu.
Po zupie przyszedł czas na dania główne. Wybraliśmy tatar oraz mostek wołowy / Pieczony ziemniak / Zsiadłe mleko / Młoda kapusta / Demi glace. Wszystkie dania bardzo nam smakowały, mostek rozpływał się w ustach, a młoda kapusta była bardzo dobrze przygotowana. Zaciekawiło mnie połączenie zsiadłego mleka i pieczonego ziemniaka – ja do pieczonych ziemniaków dotychczas dodawałam jogurt, jogurt grecki lub serek. Ale zsiadłe mleko też spełniło swoją rolę stanowiło ciekawe urozmaicenie.
Mamy w zwyczaju zamawiać deser dopiero na końcu, wtedy kiedy ocenimy miejsce na naszych żołądkach. Tym razem najedliśmy się tak bardzo, że mimo dużej chęci spróbowania deserów nie daliśmy już rady. Czeka nas zatem kolejna wizyta aby spróbować innych pozycji w menu i brownie buraczanego które wypatrzyłam wśród deserów.
Muszę zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz – bardzo ładne podanie wszystkich dań. Tatar był wręcz stworzony do fotografowania, zupy wlewano nam z małych dzbanuszków przy stole, wszystkie dania nie tylko smakowały, ale były także piękne. Duży plus za to dla kucharza.
OBSŁUGA
Muszę pochwalić bardzo sympatyczną kelnerkę o imieniu Martyna, była bardzo uśmiechnięta i niezwykle pomocna. Chwaliła nasze wybory, przynosiła przyprawy (świeżo mielony czarny pieprz i sól w młynkach) chcąc nam doprawić dania.
MOJA OPINIA
To miejsce ma bardzo duży potencjał stać się najciekawszą restauracją wśród okolicznych. Ciekawe menu, fantastyczne wnętrza, bardzo dobre jedzenie – to w całości składa się na moją bardzo dobrą ocenę. Bardzo lubię Saską Kępę szczególnie latem, dlatego mam teraz miejsce do którego mogę wpaść na jedzenie lub kieliszek wina. Strona: www.theonefrancuska3.pl
34 comments
Ja wybieram na moją kolację zupę Bouillabaisse z rakami – u Ciebie wygląda pięknie i na pewno była pyszna. Bardzo lubię owoce morza i ta zupa to dla mnie idealne połączenie wszystkiego co lubię. Dlatego chętnie zjem ją w restauracji The One.
Dzięki za zgłoszenie do konkursu. Zupa faktycznie była wyborna.
Ależ
się zrobiłam głodna! Gdybym wygrała, zamówiłabym tę pozycję:
Halibut / Kalafior / Cukinia / Fondant ziemniaczany / Sos
Bordelaise, ponieważ halibuta nie jadłam ze 100 lat, albo ten mostek wołowy z
pieczonym ziemniakiem. Na Twoich zdjęciach wygląda to niesamowicie smacznie!
Mostek świetny wybór 🙂 Przyznam że i ja myślałam o halibucie podczas wyboru potrawy, na pewno jest pyszny 🙂
Wybór może być tylko jeden: TATAR. Nigdy nie jadłem tataru ze względu na to, że kojarzył mi się z daniem z XIX wieku, kiedy nie ważne było co się je, byle baaardzo dużo. 😉 Pomimo swoich korzeni widzę, że to nie żadne danie rodem z starodawnej Mongolii czy też turecki przysmak typu kebab, a wykwintny rarytas w nowoczesnym stylu. CHCĘ TO! 😉
Czyli koniecznie musisz spróbować:)
Kurczak kukurydziany / Kopytka / Groszek / Sos kurkowy
Wszystko łączy się w doskonałej harmonii, bo… Kurczak i kurki – przypadek? Nie sądzę 😉
Kopytka, którymi można udać się na rozkoszną podróż podniebienia – Tuptuptać, poznając nowe smaki :). Groszek? Czyż może nie pasować?
Faktycznie brzmi fantastycznie, na pewno warto spróbować 🙂
Ja z chęcią skusilabym się na to danie: Bouillabaisse z rakami / Mule / Halibut / Czosnek / Pomidory / Warzywa / Bagietka
Bardzo lubię kuchnię francuską i zupę bouillabaisse, ale nigdy jeszcze nie próbowałam takiej wersji z rakami. W ogóle raki wydają mi się na tyle nietypowe i egzotyczne, że tym bardziej chciałabym sprobowac, jak można je pysznie przyrządzić 🙂
Zupka faktycznie pyszna, trzymam kciuki aby się udało spróbować 🙂
Ja to bym się skusiła na chłodnik w te chłodne dni, tak na złamanie zasad. 😉 Świeże buraczki to coś, czego niestety nie miałam okazji spróbować w tym sezonie. Status studenta rozleniwia i zup tylko dla siebie gotować się nie chce w domu, więc chętnie wybrałabym się do The One. 🙂 Może i ten chłodnik będzie na mnie spoglądał jak Twój na Instagramie. 😀 Pozdrawiam!
Ten nie miał oczu jak tamten który dodałam na Insta 🙂 Ha ha cieszę się że go zapamiętałaś 🙂
Pięknie zagospodarowane miejsce. Nie wspominając już o samych potrawach, które cudnie się prezentują !
Zachęcam do odpowiedzi na pytanie konkursowe i tym wzięcia udziału w konkursie w którym do wygrania jest zaproszenie do restauracji 🙂
Ja wybrałabym Bouillabaisse z rakami, ponieważ odkąd spróbowałam tej zupy we Francji, nie potrafię o niej zapomnieć, a raki to ciekawy, polski akcent w tej cudownej, aromatycznej i pachnącej morzem zupie, tym bardziej dla mnie wyjątkowy, gdyż jako osoba pochodząca z mazur, pamiętam dania z rakami z dzieciństwa, teraz niestety spotykam je jedynie w książkach kucharskich.
Fantastyczny wybór, zupa jest pyszna 🙂
Gratulacje, będziesz miała okazję sama spróbować wybranej zupy 🙂 Odezwij się proszę na adres kontakt@nietylkopasta.pl i podaj adres do wysyłki voucheru 🙂
Po przeczytaniu Twojej recenzji i zjedzeniu oczami to, co jest na fotach stwierdziłam, że zapoznanie się z menu może skończyć się niekontrolowanym ślinotokiem, przy którym wodospad Niagara to ogródkowa kaskada (nie byłoby to wskazane biorąc pod uwagę to, że jestem w pracy, ale ciii;)). Nie wyszłam więc dalej niż menu śniadaniowe , choć wiem – może i wydaje się najmniej fikuśne, ale ja tak rzadko jadam śniadania na mieście (bo a to do pracy, a to zaraz po wstaniu chce się jeść , a to znajomi z którymi miałam iśc zaspali), że byłby to niegłupi pomysł i powód żeby jednak rozpocząć dzień od śniadania mistrzów! Wybrałabym naleśniki z 2 dodatkami: pewnie owoce , bo kocham w każdej ilości i jeszcze pył karmelowy – nie wiem co to, ale brzmi magicznie:D
W weekend bardzo lubię śniadania na mieście, to fantastyczny pomysł aby właśnie tam wybrać się na śniadanie 🙂
Postaram się zmobilizować, żeby się wykulać z łóżka o przyzwoitej porze – zwłaszcza póki ciepło, widno, bo potem zamierzam marry my bed;)
Przeglądanie menu zawsze zaczynam od deseru. Słodycze to to, co lubię najbardziej 🙂 Od razu rzuciło mi się w oczy ciasto migdałowe z kremem bazyliowym, lodami bazyliowymi i porzeczką. Już wyobrażam sobie jak pięknie i kolorowo będzie ono wyglądać na talerzyku 🙂 Sądząc po zdjęciach kucharz ma artystyczną duszę, więc mogłabym jeść nawet samymi oczami. Uwielbiam lody, ale nie miałam jeszcze okazji jeść bazyliowych, więc deser tym bardziej mnie przyciąga.
Zdecydowanie nie powinnam czytać Twojego bloga przed snem 😛
Na pewno super wybór 🙂
Kuchnię francuską zawsze uważałem za najbardziej elegancką i wyrafinowaną, gdzie najpierw je się oczami.
Jako wielki fan dań mięsnych, najchętniej zasmakowałabym w kurczaku kukurydzianym z sosem kurkowym. Z tego co słyszałem mięso kurczaka karmionego wyłącznie kukurydzą smakuje kompletnie inaczej niż to, do którego jesteśmy przyzwyczajeni – bardzo chciałbym ocenić jego smak osobiście. Kurki – moje ulubione grzyby, nic tak dobrze nie łączy się z kopytkami jak sos grzybowy o aksamitnej teksturze i delikatnym smaku. Cała kompozycja dania wydaje się być perfekcyjna, jestem przekonany, że moje podniebienie oszaleje.
Kurczak z kopytkami, banalne połączenie – ktoś by pomyślał, lecz to właśnie w tych z pozoru najprostszych o perfekcję najtrudniej.
To faktycznie danie warte spróbowania 🙂
15 sierpnia mamy rocznicę ślubu i właśnie rozglądałam się za jakąś fajną
restauracją, żeby zaprosić mojego męża na wyjątkową kolację i trafiłam
na Twój wpis. Co roku gdzieś wychodzimy i próbujemy nowych rzeczy. Menu
The One Francuska 3 jest niebanalne i jest kilka pozycji, które do mnie
przemawiają. Mąż na pewno nie jadł raków, więc zupa Bouillabaisse z
rakami na początek to byłby strzał w dziesiątkę. A na danie główne
wzięlibyśmy tagliatelle z krewetkami i ravioli z kurkami, żeby
romantycznie sobie z talerzy podjadać i smakować wyrafinowaną kuchnię.
Na takie wydarzenie warto wybrać fantastyczne miejsce. Najlepsze życzenia 🙂
Mostek wołowy / Pieczony ziemniak / Zsiadłe mleko / Młoda kapusta / Demi glace
Smaki mojego dzieciństwa z wakacji spędzanych u babci <3
Pieczone kasztany w Paryżu, kalmary w Chorwacji, ani pizza w Mediolanie nie smakowały tak dobrze, jak zsiadłe mleko u babci w ogrodzie 🙂
Ja też bardzo lubię zsiadłe mleko, bardzo mi się kojarzy z dzieciństwem
Korzystając z takiej okazji wybrałbym Bouillabaisse z rakami / Mule oraz Tagliatelle / Krewetki Black Tiger. Od czasu kiedy obejrzałem program kulinarny z kuchnią francuską sam zacząłem eksperymentować z różnymi przepisami, choć nigdy nie miałem okazji jej spróbować oryginalnej. Swój powyższy wybór uzasadniam, iż moim największym marzeniem jest wycieczka na Korsykę, a więc idealne połączenie kuchni francuskiej z owocami morza 🙂
Oj tak zupa jest fantastyczna 🙂
Doszły mnie słuchy, że gdy zjawia się dobre jedzenie, łatwiej o serca drżenie… Jedynie w restauracji The One mogę ze swoją bratnia duszą się o tym przekonać.
Tagliatelle w duchu kuchni włoskiej w połączeniu z krewetkami Black Tiger 16/20, oberżyną, cukinią i chilli to zapewne istna dzika fuzja smaków, która rozbudzi w subtelny sposób bodźce zmysłowe, otuli kubki smakowe kwintesencją, niewinnego grzechu, będzie droczyć się z językiem głębią, magicznych naparów i wpłynie na stymulację wyjątkowych wrażeń dla spragnionego ekstremalnych intryg podniebienia. Bez wątpienia jedzenie i amory są ze sobą ściśle związane, tak też smakowity afrodyzjak pełen żarliwego temperamentu oddziaływać będzie na zmysły zakochanych, którzy pragną spędzić ze sobą niezapomniany wieczór, który będą wspominać z wypiekami na twarzy do końca życia. Romantyczna, unikalna aura restauracji The One sprawi, że temperatura znacznie wzrośnie 😉
Dziękuję za fantastyczne zgłoszenie 🙂
Restauracja jest genialna. Ostatnio odwiedziłam ją i jestem mile zaskoczona. To chyba restauracja którą po prostu trzeba odwiedzić 🙂
Super ! Wygląda nieźle ta restauracja wnętrza ma świetne chyba się wybiorę z dziewczyną tam 😉 Może mnie pozytywnie zaskoczy bo faktycznie ma potencjał 😉