Jeśli jeszcze nie znacie tego miejsca, a mieszkacie w Warszawie lub okolicach, to musicie się tam wybrać! Gospodarstwo Ludwik Majlert to nie tylko tradycyjne gospodarstwo rolne, ale genialny sklep ze świeżymi warzywami, dla wszystkich którzy cenią sobie jakość oraz ciekawe gatunki warzyw i ziół.
LOKALIZACJA
Gospodarstwo znajdziecie na Warszawskiej Białołęce, wjedziecie tam od ulicy Maryjskiej (ul. Wyspiarska 45). Zapewne wielu z Was powie, że to daleko bo mieszka zupełnie w innej części miasta. Ja też! Aby się tam dostać pokonuję kilkanaście kilometrów samochodem, zrywam się w sobotni poranek, ale zawsze wracam szczęśliwa z koszem pełnym fantastycznych warzyw.
WARZYWA
Dzięki gospodarstwu odkryłam wiele nowych smaków. Po raz pierwszy miałam okazję próbować sałat takich jak musztardowiec czy rukiew wodna (sałatka z rukwi wodnej i musztardowca) , kupowałam brokuła gałązkowego, mini cukinie (pieczone mini cukinie) czy kilka ciekawych gatunków dyń (pieczona dynia Futsu Black). W sklepiku wszystko jest doskonale przygotowane, umyte oraz opisane. Znajdziecie tam także przepisy kulinarne z nietypowymi warzywami.
Gospodarstwo zajmuje obszar 10 hektarów. Właściciel wraz z całą wspierającą go rodziną nastawili się na uprawę gatunków nietypowych, selekcjonowanych, do świeżego spożycia. Ten pomysł doskonale wpisał się w rozwijającą się kulturę jedzenia i testowania nowości, tak widoczne w Warszawie i całej Polsce. Czy kilkanaście lat temu wszyscy znaliście jarmuż? Ja tak ale od dziecka miałam kontakt z warzywami i ich nowościami. Wielu moich znajomych jednak przyrównywało jarmuż do krzewu ozdobnego rosnącego w przydomowych ogródkach. Dziś nasza kuchnia i otwartość kulinarna powoduje, że poszukujemy niestandardowych warzyw i dodatków, a większość supermarketów nie oferuje nam ich w swojej ofercie.
Zachęcam Was zatem do wizyty w tym miejscu. Kupcie to czego jeszcze nie jedliście, spróbujcie zrobić nowe ciekawe potrawy 🙂
1 comments
Dziękuję za podpowiedź, gdzie się wybrać na warzywne zakupy. Małe sprostowanie: na Wyspiarską zjeżdza się z ulicy Marywilskiej, a nie Maryjskiej 🙂
Pozdrawiam autorkę i dziękuję za takiego bloga